Walki powstańcze na froncie lwóweckim – Jan Rożek
Poniższy tekst to relacja dowódcy kompanii lwóweckiej Jana Rożka. Tekst ten pochodzi z tzw. Jednodniówki wydanej w 1938 roku w Nowym Tomyślu. Niniejsza relacja jest bardzo cennym źródłem do dziejów powstania wielkopolskiego 1918/19 dotyczącym tzw. odcinka lwóweckiego frontu zachodniego.
—————————————————————————————————————————————————
Po załamaniu się armii niemieckiej na polach Francji i po wybuchu rewolucji w Niemczech wśród Polaków w okolicy Lwówka powstaje myśl powstańcza za przykładem innych części powiatu nowotomyskiego i to nie tylko u b. żołnierzy armii niemieckiej. Wymienić tu należy przede wszystkim Hr. Łąckiego Stanisława, właściciela dóbr Posadowo pod Lwówkiem. Hr. Łącki nie czekając na rozkazy względnie na pomoc innych oddziałów począł organizować w okolicy Lwówka Rady Żołnierski, z których pierwsza utworzona została we Lwówku. Za przykładem tej Rady tworzą się dalsze Rady Żołnierskie w okolicznych wioskach, których zadaniem było wciąganie i organizowanie oddziałów powstańczych. W dniu 25 grudnia 1918 r. utworzona została również Rada Żołnierska we wsi Wąsowo, na czele której stanąłem osobiście, jako mieszkaniec tej wioski. Członkami tej Rady byli Starzak Konstanty, do dnia dzisiejszego żyjący, Nawrot Józef, Klebus, Sapór i inni. Na pierwszym posiedzeniu tej Rady odbytym w Wąsowie postanowiono zorganizować tamże oddział, którego zadaniem było odbieranie okolicznym Niemcom broni.
Akcja ta prowadzona pod rozkazami Hr. Łąckiego posuwała się szybko naprzód, a jej wynikiem było odebranie Niemcom dużej ilości broni i amunicji. I tak w dniu 1 stycznia 1919 oddział powstańczy odebrał z rąk ówczesnego Komisarza Obwodowego w Kuślinie tamtejszy urząd, a jednocześnie w biurach tegoż urzędu zajęto 25 karabinów oraz 600 sztuk amunicji. Po zajęciu wszystkich tego rodzajów urzędów w okolicy Wąsowa, oraz po pozostawieniu na miejscu mniejszego oddziału, składającego się wyłącznie z powstańców reszta oddziału w sile 80 ludzi na rozkaz Hr. Łąckiego wyruszyła do Lwówka, zagrożonego przez Grenzschutz od strony Trzciela. Tu nastąpiło połączenie się wszystkich oddziałów z okolicy Lwówka w jedną kompanię w sile około 140 ludzi, częściowo kompanię uzbrojono w karabiny i amunicję wojskową, częściowo w broń myśliwską, rewolwery itp. Z Chraplewa i Bród nadszedł również oddział zaopatrzony w kosy, widły; u ludzi tych zauważono gorący patriotyzm.
W dniu 3 stycznia 1919 r. w czasie formowania się Rady Żołnierskiej we Lwówku ukazał się nad miastem samolot niemiecki, który po kilkakrotnym okrążeniu miasta odjechał w kierunku przez Zębowo do Lewic. W drodze jednakże został on przez załogę w Zębowie zestrzelony i zmuszony do lądowania. Samolot dostał się w ręce powstańców, natomiast lotnik zdążył pod osłoną lasów zbiec do Lewic i schronić się u właściciela majątku Barona Radlitza. Lotnik okazał się oficerem niemieckim Grenzschutzu. Został on wraz z baronem Radlitzem aresztowany i pod silną eskortą odstawiony do Poznania.
Z Lwówka na rozkaz Hr. Łąckiego po objęciu osobnego oddziału wyruszyłem dnia 9 stycznia 1919 do wioski Sępolna w kierunku Trzciela, skąd otrzymano wiadomość, że oddziały Grenzschutzu zamierzają szosą prowadzącą od Trzciela przejechać czołgami, względnie samochodami pancernymi do Nowego Tomyśla, Bolewic i Lwówka. W celu udaremnienia tego manewru kompania ta miała za zadanie rozerwanie szosy pod Miedzichowem i mostu na rzece Czarna Woda. Zamierzenia kompani zostały wykonane, chociaż pod silnym ogniem karabinów maszynowych i ręcznych nacierającego Grenzschutzu. W natarciu tym kompania poniosła straty i to dwóch zabitych i czterech rannych, pomiędzy którymi zabity został również Bober Jan z Wąsowa, drugiego nazwiska nie znałem. Po wykonaniu swego zadania oddział powstańczy wycofał się do Lwówka, natomiast w Sępolnie pozostawiono oddział powstańczy z Bolewic, który w międzyczasie przyłączył się do mego oddziału, dla uniemożliwienia Grenzschutzowi zbudowania rozerwanego mostu i szosy. W dniu 11 stycznia 1919 kompania lwówecka pod moim dowództwem zajęła miejscowość Krzyszkówko położone na granicy powiatu nowotomyskiego i międzychodzkiego, zamieszkała w 100% przez ludność niemiecką. O wioskę tą wywiązała się pomiędzy kompanią powstańczą a Grenzschutzem i ludnością niemiecką zacięta walka, która doprowadziła jednakże do zwycięstwa kompanii powstańczej i zajęcia Krzyszkówka. W potyczce tej żadnych strat powstańcy nie ponieśli.
W odległości około 3 klm. na południe od Krzyszkówka położony jest folwark Kaliski, broniony kurczowo przez oddział Grenzschutzu.
Po upływie 7 dni od zajęcia Krzyszkówka, kompanii lwóweckiej udało się zająć również i folwark Kaliski. Przez zajęcia go uniemożliwiono Grenzschutzowi prowadzenie wywiadu i obserwacji ruchu wojsk powstańczych, który to wywiad w Kaliskach był skoncentrowany. Zajęcia placówki Grenzschutzu w Kaliskach przysporzyło kompanii lwóweckiej 1 ckm., 12 karabinów ręcznych, kilka tysięcy naboi, oraz wzięto do niewoli 10 jeńców, z których przeważna część była marynarzami niemieckimi. Ponadto po stronie Grenzschutzu jeden został zabity, podczas gdy po stronie powstańców został tylko jeden raniony. Po obsadzeniu folwarku Kaliski przez załogę w sile 15 ludzi kompania wróciła do Krzyszkówka, gdzie w dniu 20 stycznia 1919 została zaalarmowana przez ludność w Kamionnie o wtargnięciu niemieckiego Grenzschutzu z Międzychodu do wioski. Z 70 powstańcami udałem się w kierunku Kamionnej, aby powstrzymać napór Grenzschutzu. Jednakowoż po moim przybyciu zastałem już resztki grasującego tam Grenzschutzu, który uprowadzając ze sobą miejscowego ks. proboszcza w popłochu wycofywał się w kierunku Międzychodu. Wobec tego, że do żadnej potyczki nie doszło, kompania wróciła w pośpiechu do Krzyszkówka, aby zapobiec ewentualnie zajęciu wioski przez Grenzschutz. W dniu 21 stycznia 1919 kompanię lwówecką zluzowała kompania sierakowska, a ta udała się na wypoczynek do Lwówka. Tu w międzyczasie utworzony została II batalion II Grupy Zachodniej nad którym dowództwo objął porucznik Thomas, nad II Grupą dowództwo objął pułkownik Milewski. Na rozkaz dowódcy batalionu por. Thomasa kompania lwówecka, której dowództwo objąłem, udała się do wsi Zębowo i obsadziła przyległe miejscowości, jak Komorowo, Komorówko i Krzywylas. W tym czasie kompania liczyła 180 powstańców, którzy byli już częściowo wyekwipowani i uzbrojeni w broń wojskową. W czasie tym Grenzschutz kilkakrotnie atakował miejscowości przeważnie zamieszkałe przez Niemców, aby ich oswobodzić. Jednakże ataki te zawsze zostały odparte przez powstańców. Przez kilka dnia potem panował w tej okolicy względny spokój, aż w dniu 10 lutego 1919 r. około godziny 20-tej otrzymałem od dowódcy batalionu por. Thomasa rozkaz uderzenia dnia 11. II. 1919 na wieś Lewice od strony wschodnio-południowej o godzinie 7-mej rano. Od strony wschodnio-północnej natomiast uderzyć miała jedna z kompanii sierakowskich. Kompania lwówecka dotarła aż do krańca wioski, wskutek czego wywiązała się walka. Ponieważ oddziały Grenzschutzu w tej miejscowości przewyższały siły kompanii powstańczej o około 400 ludzi, oraz z powodu spóźnienia się kompanii sierakowskiej, kompania lwówecka zmuszona była cofnąć się pod silnym ogniem karabinowym Grenzschutzu, przy czym z oddziału powstańczego poległo czterech, a 7-miu odniosło poważne rany. Pomiędzy zabitymi byli dwaj kaprale, Woliński i Maćkowiak z Wąsowa. Inni pochodzi z okolicznych wiosek, ich nazwisk nie znam. Na uwagę zasługuje, że zwłoki zabitych powstańców zostały po kilku tygodniach zwrócone w zamianie oddziałom powstańczym. Zwłoki te były poprostu nie do poznania, gdyż oczy były powybijane, zaś szczęki i usta roztrzaskane, co świadczyło, że nad poległymi powstańcami pastwił się niemiecki Grenzschutz. Dnia 17 lutego 1919 kompania lwówecka została zluzowana przez 11 Kompanię III. Batalionu II Grupy Zachodniej i przerzucona do zluzowania drugiej Kompanii I. Batalionu Grupy Zachodniej por. Łańskiego w Grudnej. Pod Grudną dochodziło bardzo często do potyczek z Grenzschutzem, które jednakowoż odparte zostały zawsze na korzyść powstańców. Przy jednej z tych potyczek zabity został powstaniec Spychała Jan z Wąsówka, ze strony Grenzschutzu zabito 3-ch, którzy pozostali nie miejscu nie zabrani przez Grenzschutz.
Dnia 19 lutego 1919 Grenzschutz przypuścił silny atak na dom szkolny w Sępolnie, gdzie miał swoją siedzibę oddział powstańczy w sile 40 ludzi. Ponieważ oddział ten znajdujący się w tej szkole podlegał mi bezpośrednio, udałem się z pomocą z oddziałem 70 powstańców do zagrożonej szkoły. Doszło do zaciętego ataku, w którym Niemcy po dłuższych zmaganiach zostali odparci, a powstańcy żadnych strat nie ponieśli. Po skończonym ataku nad ranem dnia następnego wycofałem oddział z powrotem do Grudnej. Dnia 24 lutego 1919 otrzymałem wiadomość, że w domu szkolnym w Błakach znajduje się załoga Grenzschutzu w sile około 40 ludzi, zaopatrzonych w dwa ckm. i większą ilość amunicji. Wobec tego zarządziłem wypad do Błaków i oddział Grenzschutzu został z Błaków wyparty, a w ręce powstańców dostały się wymienione dwa ckm., kilka karabinów ręcznych i około 20 tysięcy amunicji do karabinów. Po wypadzie tym Niemcy w sile trzech kompanii zaatakowali kompanię powstańczą w Grudnej dnia 25. II 1919 rano o godzinie 5-tej. Jednakowoż atak Grenzschutzu został odparty, przy czym Grenzschutz odniósł większe straty, pozostawiając zabitych i rannych na polu walki.
Po odparciu tego ataku niemiecki Grenzschutz już więcej ataków nie ponawiał a w dniu 27 lutego 1919 ogłoszono rozejm.
Wczoraj i dziś powiatu nowotomyskiego. Jednodniówka pod red. Jana Świerzowicza, Nowy Tomyśl 1938.
Źródło : Wczoraj i dziś powiatu nowotomyskiego. Jednodniówka pod red. Jana Świerzowicza, Nowy Tomyśl 1938, s. 60-65