Lwówek i okolice. Historia w metrykach zapisana – Henryk Loba

Metryki kościelne są bogatym źródłem wiedzy o jakości życia lokalnego społeczeństwa i jego strukturze. Zaczęto je wprowadzać w Polsce w drugiej połowie XVI w., zgodnie z instrukcją uchwaloną przez sobór trydencki (1545-1563). W parafii Lwówek księgi metryczne założono w 1602 roku, a pierwszy wpis pojawił się 10 grudnia tego roku, dokumentując chrzciny Tomasza, syna owczarza Walentego i Zofii z „Lwowko”.

 

Pierwszy zapis ślubu w parafii katolickiej Lwówka, Marcina z „Lwowko” z Anną ze Lwowa w styczniu 1603 roku.

Z analizy metryk wynika, że w rejonie Lwówka na początku XVII wieku ok 40 % ludności nie miało nazwisk, a drugie tyle raczej były przezwiskami, czy też określeniami czynności, jakimi się parały dane osoby. W  mniejszych sąsiednich parafiach taki stan nadawania nazwisk utrzymał się jeszcze do połowy XVIII wieku, podczas gdy w parafii Lwówek nazwiskami oznaczono już ok. 80% mieszkańców. Nadawanie nazwisk stawało się koniecznością dla jednoznacznego zidentyfikowania stawających do chrztu, ślubu czy dla zapisania aktu zgonu. Pleban był strażnikiem „czystości” związków małżeńskich dbającym o to, by nie dochodziło związków zbyt bliskich wewnątrz rodziny. Musiał znać parafian i pamiętać o koligacjach rodzinnych, aby pozwolić na małżeństwo np. Wojciecha Komornika z Jadwigą Chałupnicą. Komornik i Chałupnica to nie nazwiska, lecz status społeczny stawających do ślubu. Ważną instytucją w tej sytuacji byli świadkowie, wówczas tylko mężczyźni, którzy wspomagali plebana swymi oświadczeniami, że do ślubu może dojść, że nie ma np. bigamii. Nazwiska zmieniały się też, bo rodziny lub świadkowie często podawali różne nazwiska-przezwiska dla tej samej rodziny. W XVII, XVIII, a nawet jeszcze w XIX wieku przy kancelarii parafialnej Lwówka istniała funkcja „dyżurnego” świadka – chrzestnego. Jeśli stawający pojawili się w kościele z dzieckiem do chrztu z jednym chrzestnym lub jeśli pleban miał wątpliwości co do jednego ze świadków, wówczas stawała do ceremonii Anna Tłusta, lub jej mąż Jan Tłusty, którzy zapewne znali wszystkich albo prawie wszystkich w parafii. Nazwiska „dyżurnych” wpisywanych do metryk zmieniały się z czasem, lecz funkcja pozostawała.  Im większa parafia, tym większa możliwość uchybienia i tym większa konieczność oznaczania rodzin niezmieniającymi się nazwiskami. I tak przezwiska, epitety, cechy zewnętrzne i wewnętrzne, nazwy zwierząt i roślin czy też określenia wykonywanych czynności oraz status społeczny stawały się nazwiskami. Z czasem przezwiska traciły swoje pierwotne znaczenia i stawały się w swej wymowie, poprzez drobne zmiany, neutralnymi. Dochodziło też do zmiany nazwisk tam, gdzie nie zostały zaakceptowane przez rodzinę. Np. „ Świniarz” z Posadowa (pierwotnie tak zapisany w księgach, bo trudnił się wypasem świń) przy chrztach kolejnych dzieci starał się, w końcu z sukcesem, aby zapisać go jako „Skrzypek”. Bo przecież pięknie grał na skrzypkach.

Warte odnotowania są pewne nazwiska z XVII wieku z parafii Lwówek i kilka z parafii Pszczew w swej pierwotnej formie. Taka moja subiektywna lista przebojów: Smark ze Lwowa, Knyk, Kopystka, Knebel, Hak, Łakomy, Papayczyk, Papay,  Czarnyjanek, Czarnomaćkowa, Cieńki, Stęchły, Zgniły, Goły, Płaczek, Gnat, Rzygał, Maciej Sierota, Stanisław Kacmarz zwany Kufel, Jadwiga Chroma, Jadwiga Szpotkowa, Jan Tłusty, Maciej Twardy, Paweł Gnida, Wojciech Kolibaba, Barbara Żałobina, Żałoba, Paweł Golas, Helena Baba, Anna Stara Krawcewa, Anna zwana Piekielnica, Marcin Dopychaj, Ewa Stara Łopacina, Jan Jałowy, Jakub Łapidupa, Anna Pasidupina, Katarzyna Dupcina, Michał Pizder, Jan Dupczyk, Grzegorz Pierdoła, Zofia Pierdolina, Adam Pizdaczek, Małgorzata Pizduska, Wawrzyn Gowno, Kapinos, Lejwoda, Szmaciarek, Kalafa, Flak, Stawinoga, Małychłopek, Płaczychleb, Żmindak, Pestka, Kluska, Jan Makówka, Stanisław Kręcidura, Strączek, Kita, Żołnierek z Bolewic, Figasik, Wyrwa, Jajkowa, Dorota Kałdunkowa, Jakub Bachorek, Andrzej Pieczymucha, Anna Grzeszna, Herold, Herod, Piłat, Paweł Bachus, Wojciech Wszarz, Marcin Warczygęba, Wojciech Pipa, Jadwiga Pipinka, Paweł Sralik, Paweł Pasikura. Które z nich ostały się do dzisiaj? Płaczychleb zmienił nazwisko na Chlebowski. A jak wołano we wsi na dzieci Pawła Świnki i Gertrudy Wieprzkównej, którzy wzięli ślub w czerwcu 1642 roku? Prosiaczki? Nie, rodzina na kilka pokoleń zaakceptowała nazwisko Wieprzek.

1642 r., ślub Pawła Świnki i Gertrudy Wieprzkówny.

Być może inna była percepcja takich nazwisk w minionych wiekach, które powstały z utrwalonych przezwisk, przekręceń lub np. głupiego czy złośliwego żartu zarządców majątków nadających nazwisko poddanemu chłopu. Jak się czuli młodzi wymieniani w czasie głoszenia zapowiedzi przed parafianami w trakcie mszy, a jak ksiądz, który takie nazwiska odczytywał publicznie z ambony? Co sądzicie o takim zapisie z parafii Brody: ” Jadwiga Stara Fornalka lat 50” ?

W 1719 roku znalazł się wpis:  „W tym i nizszym roku takeśmy byli niedbali żeśmy niepisali Personas contrahentium. A tak co się oneych znaydło wypytuią się, A których by nie dostawało, świadectwo sąmsiadów będzie miało wagę”.  To swoista samokrytyka księży, że nie dbali należycie o wpisywanie nazwisk w metrykach.  W późnych latach XVIII wieku znalazły się też komentarze księży dotyczące możliwości popełniania błędów z tego powodu, że ciągle duża liczba parafian nie podawała swych nazwisk. Nazwiska były też modyfikowane  przez księży. Widoczne są poprawki zapisów dokonanych w księgach nawet wiele lat później od dnia wpisu, zgodnie z wiedzą księdza o parafianach lub wolą ujednolicenia zapisu nazwisk dla tej samej, rozległej rodziny. Księża też nadawali nazwiska parafianom. No bo kto wymyślił takie:  Anna Grzeszna, Herold, Herod, Piłat, Paweł Bachus, ale też inne będące zapisem w łacinie, trochę zmodyfikowanym, określeń czynności wykonywanych, a zastosowanych jako nazwisko. Trochę to przypomina nadawanie nazwisk Żydom w Austrii i w Prusach pod koniec XVIII wieku, ale tak było w parafii lwóweckiej.  Niewielka liczba wpisów w metrykach z XVII i do połowy XVIII wieku utrudnia  poszukiwania koligacji rodzinnych. Często np. metryki zgonów brzmiały: „zmarł Antoni z Grońska”.  Pomyślny rozwój gospodarczy Wielkopolski w XV-XVI wieku zahamowany został wzrostem obciążeń pańszczyźnianych na wsi. Na początku XVII wieku nastąpił okres stagnacji i upadku gospodarczego, pogłębionego przez zniszczenia wojenne potopu szwedzkiego. Po wyniszczającej Europę wojnie 30 letniej (1618-1648) do Wielkopolski zniszczonej potopem szwedzkim (1655-1660) migrowali Niemcy, Ślązacy, Czesi. Również do Lwówka.

 

Luty 1658, zapis ślubu w parafii lwóweckiej Walentego z Moraw i Katarzyny z Bytomia.

Ludność ginęła w następstwie chorób i zaraz panujących w latach wojennych. W tych ciemnych czasach nawet dzwony kościelne odmawiały współpracy, kiedy w kwietniu 1694 roku miały żegnać zmarłe Zofię Bledzewską i Zofię Raczkową.

„Kiedy pierwszy raz zwoniąno dzwon się wielki zepsą”

„Kiedy miano dzwonić serce się u średniego dzwona napoł  przepękło”

Najbardziej dotkliwe konsekwencje przyniosła wojna północna w latach 1700-1721 wraz z „morowym powietrzem”, które kilkakrotnie nawiedziło Wielkopolskę w okresie od 1707 do 1713 roku,  od którego zmarło trzy czwarte mieszkańców Lwówka.  W 1708 r. ochrzczono tu Mariannę- córkę protestanta, żołnierza szwedzkiego Tomasza Barnot. Chrzestnym był porucznik Lug. W 1715 roku w Bolewicach chrzestnym Jana Laby był „Joannes Umbrickij z Regimentu Białogrodzkiego Moskieskiego”. Czy to są ślady wojny północnej we Lwówku?  Metryki z tego okresu są bardzo skąpe, są duże braki. Księża nie odnotowywali wszystkich chrztów, ślubów i zgonów. Zapisy prowadzone są niechlujnie, często widać niewprawną rękę zapisującego. Bywały miesiące, a nawet kilka miesięcy pod rząd, że w parafii Lwówek nie zapisano w księgach żadnego chrztu bądź zgonu.

 

Strona z księgi zgonów z 1706 roku parafii Lwówek. Brak wpisów zgonów  styczeń – maj. 

Od stycznia do czerwca nikt nie zmarł? Więcej, w 1704 r. odnotowano tylko 9 zgonów w całej parafii. Nastąpiło wyludnienie wsi oraz upadek rentowności gospodarstw rolnych. Jeden z ówczesnych kronikarzy pisał : „Folwarki pańskie leżą odłogiem, role zaniwione, zanieczyszczone zielskiem, zakwaszone nie odprowadzoną wodą. Intraty z takiej gospodarki żadnej albo mało„. Społeczeństwo popadało w coraz większe ubóstwo. Aby nie dopuścić do całkowitego upadku gospodarki, zaczęto szukać rozwiązań, które mogłyby uratować zaistniały stan rzeczy. Tworzono osady na zasadzie wieczystej dzierżawy. Osadnikami byli głównie Niemcy, protestanci z  Pomorza, Nowej Marchii, Brandenburgii, Śląska, katolicy z Bawarii i Szwabii (tradycje uprawy chmielu w okolicach Bolewic), później narodowości polskiej i czeskiej. Mówili różnymi językami, należeli do różnych wyznań. Byli to w ogromnej większości chłopi, uchodzący przed uciskiem gospodarczym lub religijnym. Główny nurt osadnictwa  olęderskiego, czyli na zasadach prawa holenderskiego wokół Lwówka i Nowego Tomyśla, zaczął się na początku XVIII wieku i trwał niemal do końca tego wieku, i stał się terenem największego w Wielkopolsce intensywnego osadnictwa olęderskiego.

Do osad w parafii Pszczew, które były własnością biskupa poznańskiego, sprowadzano głównie katolików. Właściciele Lwówka i okolic nie byli tak restrykcyjni jak biskup poznański, i sprowadzali także sporą liczbę osadników-niekatolików. Metryki to potwierdzają. W całej diecezji poznańskiej w 1789 roku w osadach olęderskich szacowano katolików na ok. 40% populacji osadniczej. Sporo wpisów do ksiąg parafii katolickiej Lwówka pokazuje chrzest dziecka  z rodziny protestanckiej, czy wreszcie wspólne „mieszane” uroczystości, np. przy ślubie katolików świadkiem był protestant lub ojcem chrzestnym dziecka z rodziny katolickiej.  Ponieważ sieć parafii ewangelickich w XVIII wieku była rzadka, Olędrzy chrzcili dzieci w parafiach katolickich. Jest to przejaw wzajemnego uznawania chrztów przez wyznania chrześcijańskie – katolickie, prawosławne, luterskie. Wpis „acatholicus” oznaczał niekatolickiego chrześcijanina. Małżeństwa katolików z niekatolikami (luteranami) były powszechne. Luteranie stanowili odrębną społeczność, mieli swój cmentarz we Lwówku przy drodze ku wiatrakom na Józefowie. Niejaki Jan Wojciech Kierchner, luteranin i kowal w Brodach później w Pakosławiu zamieszkały, w 1725 roku, chcąc poślubić Mariannę Otryn katoliczkę ze Lwówka, musiał złożyć przysięgę na piśmie zgodnie ze wzorem przysięgi opracowanej przez diecezję, że pozwoli by jego dzieci wychowywane były w wierze katolickiej: „Przy obecności …xsiędza Szymona …  ja Jan Woyciech Kierchner z woli Pana Boga biorąc w dożywotnią przyjaźń Maryannę Otryn Pannę, lubo w wierze Luterskiej zostający, a przyszła Oblubienica moja w wierze katolickiej urodzona y wychowana więc tą kartą moią obiecuję y asekuruje się jeżeli by Bóg pobłogosławił nam w Potomstwie obojgu płci to potomstwo w wierze Świętej katolickiej ćwiczyć y chować  obliguję się ani po tym w dalsze doroszszy lata onez do Sekty moiey aplikować nie powinięnem. Oraz … obowiązuię się żony moiey zle by się w gniewie trafiło (czego zachoway Boże) wiary S.katolickiej nie chydzic …pod Sąd kościoła Bożego katolickiego podpadać będę naco się dla lepszey asekuracji ręką własną piszę”.

Stąd też do dzisiaj tak wiele jest nazwisk niemieckich w okolicy i chyba jeszcze więcej spolszczonych. W metrykach parafii Lwówek pierwsze nazwiska niemieckie i określenie Holendry przy nazwach okolicznych wsi pojawiają się właśnie z początkiem XVIII wieku.

Lwówek korzystał z unii personalnej Polski i Saksonii w czasie, kiedy królem Polski był August II Mocny (1697-1733), a po jego śmierci – syn August III Sas (1736-1763).

Stacjonowała tu załoga żołnierzy wojska saksońskiego. Żenili się we Lwówku, świadczyli na ślubach, byli chrzestnymi. Pewnie ochraniali lwówecką stanicę poczty konnej.  W lutym 1717 roku we Lwówku  chrzestnymi dzieci-bliźniaków Jana Wesołego byli żołnierze saksońscy. Przez Lwówek biegł szlak komunikacyjny z Poznania do Miśni/Saksonii. Podróżni też korzystali z usług księdza parafii lwóweckiej, tak jak w 1726 r. małżeństwo Glixów podróżujących ze Świebodzina, którzy zatrzymali się w karczmie w Grudnej dla urodzin i chrztu córki Marianny. Chrzestni byli ze Lwówka i Grudnej.

Liczne też były chrzty dzieci Żydów w kościele katolickim. W 1737 ochrzczono Zofię, córkę Samuela,  w 1745 przechrzcił się Caraim sierżant polskiego wojska królewskiego z Chalicza,  na chrzcie otrzymał imię Piotr Majewski. W listopadzie 1770 r. (odnotowane później), odbył się chrzest Gerwazego-Protazego syna „honestorum Mordechai et Estera Dąbiąkoskich”.

W latach 1733 – 1735 na terenie Polski  toczyła się wojna o sukcesję polską, czyli o koronę polską, w której zaangażowane były siły konfederatów polskich Leszczyńskiego, saskich Augusta III, Austrii, Francji, Rosji, Prus i Szwecji. Najważniejszym polem działań była Wielkopolska. W marcu 1735 roku konfederaci odnieśli sukces, niszcząc silny oddział saski działający w Wielkopolsce.

18 marca 1735 r.: „Z rąk Sasów zginęło tu sześciu polskich żołnierzy, których ciała pochowano w jednym grobie na cmentarzu św. Barbary. … Nieznany nam błąd dotyczący imienia i nazwiska, gdyż niespodziewanie zniknęły”.

 

Walki toczyły się także w okolicach Lwówka, o czym świadczy powyższy zapis pochówku 18 marca 1735 roku sześciu żołnierzy polskich na cmentarzu św. Barbary.

W maju 1735 roku konfederaci ponieśli dotkliwą klęskę pod Stężycą od połączonych wojsk rosyjsko-saskich. W styczniu 1736 r. Leszczyński abdykował.

 

Polska jazda lekka 1734 r.

31 lipca 1729 roku w księdze metrycznej parafii Brody dokonany został wpis po łacinie, opisujący kradzież sreber z ołtarza głównego kościoła. Dopisek już po polsku informuje, że: „ta Zguba wydała się w pułroka, którą uczynili Żydzi pochwytani w miasteczku Łasinie, y tam interialia male perpetrata przyznali się że kościół w Brodach okradli y to Srebro Żydowi w Międzyrzeczu zaprzedali za którą Szkodę Żydzi Międzyreccy dali 3000 Tynfów na insze srebra aparne redemptoris capitis…”  

Populacja zwiększała się po latach głodu, zaraz i zniszczeń wojennych, także w wyniku akcji osiedleńczej inicjowanej przez właścicieli Lwówka, co widoczne jest w rosnącej objętości ksiąg metrycznych parafii. W 1755 roku w Sępolskich Olendrach ochrzczono Barbarę – córkę honesti Christiani et Anna Hungarorum. Czy to nie dowód na to, że na nasze tereny przybyli też osadnicy z Węgier? Do dzisiaj mamy w parafii Pszczew rodziny o nazwisku Węgier. Także z Rosji? We wrześniu 1700 roku w  Bolewicach ochrzczono Mateusza – syna Jana i Marianny Moskalów. Wcześniej w 1763 roku w Rogalinku Jan zwany Moskalem wziął ślub i zmienił wyznanie.

26 września 1768 roku pochowano na cmentarzu św. Katarzyny sześciu bezimiennych żołnierzy polskich, konfederatów zabitych przez żołnierzy rosyjskich na placach miasta i poza miastem.  Kilka dni później, 3 października, na cmentarzu św. Barbary pochowano obywatela miasta  Wichrowskiego, którego „tak porąbali” Rosjanie, że zmarł w wyniku ran. To ślad ważnego wydarzenia z okolic Lwówka, jednej z niewielu wygranych bitew z Moskalami w trakcie konfederacji barskiej z 26-28 września 1768 roku. Lwówek i mieszkańcy bardzo ucierpieli w trakcie walk.

W dawniejszych czasach właściciele Lwówka i okolic, Pawłowscy i Łąccy, kontrolowali każdy moment życia poddanych, nawet udzielali pozwoleń na śluby.

Ludzki Pan ten JW Melchior hrabia Łącki, zgodził się na ślub Czamańskiego z Danelówną z Grudnej. Napisał własną ręką notkę i się podpisał, Bolewice 29 grudnia 1793 rok. A ten Czamański to prawdziwy szczęściarz, dostał zgodę i jeszcze wstawiennictwo do plebana aby mieć „szlub bez opłaty”.

Prowincja poznańska w 1793 roku w wyniku II rozbioru Polski znalazła się w królestwie pruskim.  Prusacy przeprowadzili spis mieszkańców i we Lwówku odnotowali  356 rodzin polskich, żydowskich i niemieckich. Niewątpliwy jest wpływ zaborcy na sposób prowadzenia ksiąg metrycznych. Od 1795 roku w parafii lwóweckiej, oprócz części opisowej, pojawiły się w formie tabelarycznej dodatkowe informacje podające wiek, status militarny, przyczynę zgonu, etc., zgodnie z edyktem króla Prus z dnia 17 listopada 1794 roku o sposobie prowadzenia ksiąg.

17 lutego 1801 roku, Jaśnie Wielmożny Pan hrabia, Klot Kasper Melchior Baltazar Korzbok-Łącki były rotmistrz Kawalerii Narodowej z okresu Sejmu Czteroletniego, kawaler orderu Św. Stanisława, późniejszy poseł babimojski i pułkownik 2. pułku piechoty Legii Poznańskiej, pan na Lwówku, Posadowie,  Bolewicach i osadach okolicznych Holendry, Zębowie, Zębówku, Koninie, Paryżewie, Pawłówku, Chraplewie, Chmielnie, Lipiu, Nietrzebiu,  Kuflewie, Redgoszczy, etc., ożenił się z panną z ludu, Reginą Smętek – córką robotnika Jana i Magdaleny Smętków z Grońska. Ślub odbył się po cichu w Bolewicach, lecz głośno było o nim w całej Wielkopolsce. W dniu ślubu Melchior i Regina mieli troje dzieci: Ewę ochrzczoną 24 grudnia 1789, Józefa ur. 1795- ochrzczonego „z wody” i Antoniego ur. 1797-ochrzczonego „z wody”.  Chrzty nieślubnych dzieci nie zostały odnotowane w księdze metrycznej parafii. W latach 1800-1801 w okolicach Lwówka panowała epidemia ospy. Dzieci zachorowały i wówczas proboszcz Andrzej Stasić wymógł na Melchiorze Łąckim ślub z Reginą Smętek, sądzę, grożąc nieudzieleniem rozgrzeszenia z powodu życia w grzechu. Niestety, 11 marca zmarł Józef, 19 marca Ewa. Przeżył Antoni. Po ślubie mieli jeszcze dwóch synów: Stanisława ur.1802-zm.1804,  Jana Nepomucena ur.1805- zm.1831 i córkę Weronikę ur. 1808.

A w pobliskich Brodach plebanem był wtedy ksiądz Wojciech, który w księdze opisał katastrofalne lata 1804-1805.

 

„.. wielki ucisk y głód między ludźmi trwał aż do samego żniwa, które dla czasuw chłodnych bardzo się zpezniło, potym nastąpiły ustawiczne dyszcze, które wiele żyta y pszenicy y grochu nadpsuły, i ztąd znaczna drogość nastąpiła, także rychle bardzo mrozy chwyciły, bo tygodniem przed ss. Simona  Judy mróz y snieg trwał wiele za tym w ogrodach zepsuł…”

Ksiądz Wojciech zakończył złowieszczo; „ wojna krwawa w Granicach Cezarskich rozpoczęła się, znowu drogość wielka”. To nawiązanie do wojny, jaką Napoleon wówczas toczył z Austrią i Rosją. W 1806 r. król Prus Fryderyk III dołączył do koalicji anty-napoleońskiej.  Wielka Armia francuska szybko zbliżała się do ziem polskich.  Napoleon do zorganizowania dywersji na tyłach Prusaków wezwał do Berlina przebywającego wówczas we Włoszech gen. Henryka Dąbrowskiego.

Gen. Dąbrowski i Józef Wybicki przyjmowani przez Napoleona w Berlinie,3 listopada 1806 r.

Dąbrowski i Wybicki na drugi dzień po audiencji u Napoleona wyruszyli do Poznania. Do Frankfurtu nad Odrą zajechali 5 listopada rano. Dalej powozem przez Sulęcin, Międzyrzecz, Pszczew, Silną, Lewice, Linie i prawdopodobnie zjechali na nocleg do Lwówka. Do Poznania przybyli 6 listopada o 19:30 entuzjastycznie witani przez mieszkańców. Wybicki odpowiedzialny za sprawy cywilne powołał delegację, jak napisał 19 listopada w swym liście Ksawery Działyński: „Deputacya z grona Obywateli w Poznaniu zebranych wysłana do Nayiaśniejszego Cesarza do Berlina, ziechawszy się w liczbie dziewięciu Członków”, której Napoleon w obecności swoich ministrów i marszałków obiecał, „że skoro 30 do 40000 ludzi pod broń zbierzemy, Independencyą Polski w Warszawie ogłosi, a tę skoro ogłosi, nikt iey wzruszyć niezdoła”. Wśród delegowanych obecnych u Napoleona był też Melchior Łącki.

Gen. Dąbrowski 16 listopada 1806 r. wydał zarządzenie poborowe na zasadzie „jeden poborowy z 10 dymów” (domów) umundurowany i opłacony na koszt obywateli.

W parafii lwóweckiej szybko zareagowano na pojawienie się wojsk napoleońskich i gen. Dąbrowskiego, odrzucając pruskie tabelki w księgach metrycznych, by wrócić do wzoru zapisów sprzed 1795 roku.

Rozpoczęto tworzenie Legii Poznańskiej planowanej na cztery pułki piechoty i dwa jazdy. Organizację części 2. pułku piechoty i części 1. pułku jazdy z powodu słabego zaplecza w Rogoźnie przeniesiono do Lwówka, który był znacznie większym miastem, no i miał możnego sponsora hrabiego Melchiora Łąckiego. W  styczniu 1807 roku 2pp  liczył 1403 bagnety. Istnieją przekazy, że w pałacu lwóweckim Łąckich stacjonował sztab wojska napoleońskiego, moim zdaniem to byli oficerowie 2pp Legii Poznańskiej gen. Dąbrowskiego, ale też mógł zatrzymać się na nocleg marszałek Davout, który ze swym sztabem dotarł do Poznania 9 listopada.

Wybicki napisał „Marsz, marsz Dąbrowski do Polski z ziemi włoski” (obecnie „z ziemi włoskiej do Polski”), to możemy dopowiedzieć, że właśnie też do Lwówka.

Pod koniec stycznia 1807 r. I batalion 2pp, 29 oficerów i 819 żołnierzy, skierowany został do miejsca koncentracji wojsk polskich do Bydgoszczy. II batalion 2pp był ciągle w formowaniu, lecz w lutym również wysłano go pod Bydgoszcz. Melchior Łącki, którego gen. Dąbrowski uczynił „szefem” 2pp w randze pułkownika, wymówił się od udziału w walkach z Prusakami, nie dołączył do swego pułku wychodzącego na wojnę, czym naraził się na niepochlebną opinię  generała: „Z szefa regimentu 2 bardzo jestem niekontent. Nie spodziewałem się, aby obywatel polski, tak jak on majętny, był nieczułym na służenie krajowi, przynajmniej majątkiem i aby tak mało ambicji w opatrzeniu pierwszymi potrzebami, powierzonego mu regimentu”.  „Młody niedoświadczony” to opinia o płk Melchiorze Łąckim z tego okresu, a miał wtedy 46 lat i kilkuletnie doświadczenie służby w Kawalerii Narodowej. W praktyce pułkiem dowodził major Downarowicz. 2pp miał wybitny udział w oblężeniu i zdobyciu Gdańska, które miało miejsce w okresie marzec-maj 1807 r. Opisywany jest epizod z 26 marca, kiedy to słynny marszałek Lefebvre „Zsiadł z konia, a odpiąwszy surdut odkrył hafty munduru i gwiazdy. Kazał doboszom bić szarżę, a znajdując, że nie dosyć żywo biją, sam bęben porwał i tak przyspieszonym krokiem pędził ku nieprzyjacielowi”, prowadząc do ataku na pozycje pruskie batalion z 2pp. Ten sam Lefebvre miał powiedzieć o d-cy I bat 2pp po innym bohaterskim wyczynie tego oddziału: „a fait l’impossible avec son bataillon dans cette journee”.

Płk Melchior Łącki pozostał we Lwówku i „zajmował się wyłącznie sprawami administracyjnymi”. Moim zdaniem zajmował się też rekrutacją żołnierzy dla uzupełnienia stanu swego pułku znacznie naruszonego w walkach pod Tczewem i w trakcie oblężenia Gdańska. Opis pisma M. Łąckiego do gen. Dąbrowskiego z 2 kwietnia 1807 r. przez badających temat historyków daje powód do powiązania jego treści ze zmianami w 1pp,  którego „szef” książę Sułkowski potwierdził przybycie wzmocnienia – 124 żołnierzy (1 porucznik, 1 feldfebel, 2 sierżantów, 4 kaprali i 116 szeregowych żołnierzy). Czyli tych 124 żołnierzy ze Lwówka mających wzmocnić 2pp dołączyło do 1pp odkomenderowanego do oblężenia Kołobrzegu a później wysłanego do Hiszpanii. 2pp przemianowany został na 10pp i w ramach VII dywizji gen. Grandjeana wziął udział w kampanii moskiewskiej Napoleona w 1812 roku. Ilu żołnierzy ze Lwówka poszło z Napoleonem na Moskwę? Ilu wróciło?

Wjazd gen. Dąbrowskiego do Poznania.

To pierwsze powstanie wielkopolskie  przeciw wojskom pruskim (wraz z powstaniami:  wielkopolskim z lat 1918-1919, sejneńskim z 1919 oraz dwoma powstaniami śląskimi z 1920 r. i z 1921 r.)  jest zaliczane do pięciu zwycięskich powstań w historii Polski. Sukces tego powstania, z wielkim udziałem Lwówka, bezpośrednio przyczynił się do utworzenia w 1807 roku Księstwa Warszawskiego z prowincją poznańską w jego granicach. Napoleon Bonaparte nadał Księstwu Warszawskiemu konstytucję, której przepisy wzorowano na konstytucji francuskiej z 1799. Wprowadzono do konstytucji rewolucyjne na ziemiach polskich zmiany: nadanie wolności osobistej wszystkim mieszkańcom, zniesienie poddaństwa chłopów oraz zrównanie obywateli wobec prawa.

W 1808 r. w kwietniu, w Koninie się urodził się Wojciech Cybulski (zm. 1867), polski językoznawca, profesor, uczestnik powstania listopadowego, deputowany do Pruskiego Zgromadzenia Narodowego i pruskiego Landtagu w Berlinie, syn zarządcy majątków ziemskich w podlwóweckich wsiach Konin i Brody.  Wojciecha ochrzcił ksiądz Andrzej Staszic (ur. 1755 r. – zm. 1824 r.),  starszy o 10 lat brat słynnego Stanisława Staszica. Bracia pochodzili z Piły, ukończyli seminarium duchowne w Poznaniu. Andrzej przez wiele lat pełnił posługę wikariusza, proboszcza i prepozyta we Lwówku, a Stanisław zajął się wielkimi sprawami państwa polskiego.

W 1809 r. Melchior Łącki został wybrany posłem na Sejm Księstwa Warszawskiego. Pewnie w Warszawie przekazywał osobiste pozdrowienia od ks. Andrzeja Staszica jego bratu Stanisławowi, który na tym Sejmie został potwierdzony na stanowisko Radcy Stanu.

Po klęsce Napoleona w 1812 r. w Rosji, na terytorium Księstwa Warszawskiego wkroczyły wojska rosyjskie, kładąc kres jego istnieniu. Do Lwówka wróciły rządy pruskie, a od połowy 1817 roku wróciły do ksiąg metrycznych tabelki na wzór pruski.

W czerwcu 1820 roku w Chraplewie – ślubem Antoniego Łąckiego i Nimfy Sczanieckiej (młodszej siostry Emilii) połączyły się te dwa wielkie rody.

15 maja 1833 roku rząd pruski zniósł własność Łąckich nad miastem Lwówek. Odtąd wszelkie podatki składane dziedzicowi mieszkańcy płacili państwu pruskiemu.  Kongregacje religijne zostały zobowiązane do sporządzenia spisów swych wyznawców nawet na wiele lat wstecz i przekazania ich do magistratu lwóweckiego i na bieżąco składania duplikatów ksiąg metrycznych sporządzanych wg wzoru władz cywilnych w języku polskim oraz niemieckim.  Potrzebne były przecież dokładne listy podatników i zaciągu do wojska pruskiego.

Lista ochrzczonych w roku 1814 z parafii katolickiej przekazana „do wójta i magistratu” w kwietniu 1834 roku.

W 1835 roku miał miejsce uroczysty pochówek Jana Nepomucena Łąckiego, porucznika  artylerii ciężkiej powstania listopadowego, odznaczonego złotym krzyżem Virtuti Militari za udział w bitwie pod Grochowem.  Prawdopodobnie chory na cholerę Jan Łącki zdecydował się na opuszczenie wojska w maju 1831 r. i powrót do swego majątku Wola, uważając, że w domu będzie miał lepszą opiekę. Choroba zmogła go jednak, zmarł 1 lipca 1831, pochowany został w Woli Roznowskiej parafii Brudzew.  Antoni Łącki cztery lata później sprowadził z Królestwa Polskiego szczątki brata do Lwówka i 21 maja 1835 roku dokonano ponownego pochówku Jana Łąckiego w krypcie kościoła lwóweckiego. Stanisław Karwowski napisał w swej książce „Lwówek i jego dziedzice” : „Na blasze od trumny w podziemiach kościoła farnego jest taki napis: Tu spoczywają zwłoki śp. Jana Nepomucena Korzbog Łąckiego, porucznika wojsk polskich. Zmarł 1 Lipca 1831 r. we Woli Rosokowskiej w obronie ojczyzny w 25 r. życia. R.i.p.”.

Czy wiecie, że gen. Bronisław Dąbrowski, syn gen. Henryka Dąbrowskiego – tego z hymnu polskiego, 6 lutego 1842 r., w kościele farnym we Lwówku wziął ślub z hrabianką Weroniką Łącką, córką Antoniego Łąckiego i Nimfy Sczanieckiej?

Wpisy w księgach wymieniają profesje zapisywanych: robotnik/wyrobnik, skotarz, karczmarz, owczarz, świniarz, kowal, młynarz, rybak, szewc, krawiec, farbiarz, piwowar, murarz, cieśla, parobek,  kupiec/handlarz,  młynarz,  przeważnie po łacinie, ale także w j. polskim. Dla osób znaczniejszych zarezerwowane były dodatkowe określenia : magnificus, nobilis, generosus, honoratus-zacny, honestus-uczciwy, famatus – sławetny.  Dzieci narodzone ze związku nieformalnego oznaczano krzyżykiem i opisywano jako illegitimus – nieślubny.

W parafii lwóweckiej przyczyny zgonu zapisywano od roku 1795 i takie to one były  wówczas: appoplex, suchoty, repentina (nagły), rzaznice, kołtuny, konwulsye, zerwanie piersi, duszność, ciężarem oberwana, frysle, flus, paralisi factus/facta, łożna choroba, na kaszel, na ospę, na puchlinę, na chrosty, na oberwanie, na frebrę, pytocie, przy budowli drewnem potrącony, na gardło, na gardła bolenie, głowy bolenie, żółta choroba, biegunka, wielka choroba. Gdy zmarły przekroczył 50 lat życia, to często jako przyczynę zgonu wpisywano „ Senectutis” (podeszły wiek), gdy zmarły bliźniaki, to powodem zgonu było właśnie to, że były bliźniakami- „gemini”, a gdy powód zgonu był nieznany, to pisano „causa ignorant” lub „morbo ignoto”.  Trochę statystyki z parafii katolickiej Lwówka. Przyjmijmy ten rok 1795 jako odniesienie liczby urodzin (144), ślubów (24) i zgonów (77 w tym dzieci do lat 6- 34) dla porównania do tych odnotowanych w pierwszych latach XIX wieku. Zauważymy w roku 1801-  epidemii ospy, kiedy zmarły dzieci Łąckich, znaczny wzrost ślubów do 35 i urodzin- 155,  lecz też dramatyczny wzrost zgonów 167 w tym dzieci do lat 6 – 109. Lata 1804-1805 były okresem drożyzny i głodu, widzimy skutek w niskiej liczbie ślubów (1805-20 i 1806-21) i wysokiej umieralności w roku 1806 – 139, w tym dzieci do lat 6 – 72, przy niskiej liczbie urodzin – 118.  W latach 1801 i 1806 umarło więcej parafian niż się urodziło. Śmiertelność dzieci do lat sześciu wówczas była w granicach od 40% do 65% łącznej liczby zmarłych danego roku. W rodzinach wielodzietnych robotników rolnych śmiertelność dzieci dochodziła do 80%. Wyobraźmy sobie, w XIX wieku co drugi pogrzeb w parafii lwóweckiej był dziecka, które nie ukończyło sześciu lat.

„Artystyczna” strona tytułowa księgi zgonów z roku 1794.

Księgi metryczne ukazują hierarchię społeczną mieszkańców wsi, gospodarujących / pracujących w majątku Pawłowskich, a później Łąckich:

  1. Półślednik: to chłop wynajmujący pół śladu tj. kawał roli, który parą wołów mógł obrobić. Dwór dawał cały inwentarz rogaty i nierogaty oraz sprzęt gospodarski i chałupy, za co odpracowywał zaciągami bydlanymi, robocizną i daninami.
  2. Chałupnik: miał do dyspozycji tylko ogród przy chałupie na jarzyny i kilka zagonów pod zasiew, odpracowywał robocizną i daninami.
  3. Kmieć: dzierżawił drugie tyle roli, co półślednik i dlatego odprawiał też podwójną pańszczyznę, inwentarz rogaty i nierogaty i sprzęt gospodarski były własnością dworu.
  4. Czynszownik: płacił czynsz i odprawiał pewne powinności, dzierżawił pole, ogrody, łąki, chałupę i stodołę, a inwentarz miał własny.
  5. Komornik: brał 60-tą część plonów w nagrodę za uprawę roli i „rydlowe” w ziarnie, a odrabiał ręczny zaciąg.
  6. Bezrolny robotnik – wyrobnik dniówkowy na folwarku dworskim lub u dzierżawców.
  7. Włodarz: odpowiadał za stan prac polowych w folwarkach.

Gospodarstwa dzierżawione od dworu były dziedziczone przez najmłodszego syna, lecz właściciel mógł wyrugować dzierżawcę np. pod pozorem niewłaściwego gospodarowania lub niewykonywania nałożonej pańszczyzny.

Niezapisane stronice ksiąg metrycznych służyły także, z braku komputerów i notatników, do zapisywania bieżących i gospodarczych spraw parafii. W księdze chrztów proboszcz Jan Pełczyński na 14 stronicach opisał folwark proboszczowski, zanim zrezygnował z posługi w roku następnym: „9 July 1662, Umówiłem Mateusza … za Celadnika na Salecku po złotych trzy, temuż suknię na rok iedną podszytą, bóty nowe y podszycie, portki sukienne także koszule iedne y portki płóciennedrwalowi chleba pożyczyłem bochenka… 19 Aug, uwiązałem za s.Krzyżem jęczmienia kop5. mędli3. wwiozłem go na chlew w folwarku chłopom od młocenia grzywnę gs 18, piwa cztery rozmiary po gs4 … Omłocono kopczyzny mędli 6., namłocono wierteli 6.…  Kopczyzna dziesięcinna- roznym czasy wwieziono iey kop 6.1/2”.  (kopa-60 a mendel-15 snopków, wiertel ok. 25kg zboża, gs- grosz srebrny).

Czytamy też „rejestr” parafian z maja 1841 roku, którzy wpłacili na nowe wydanie książek do nabożeństwa. 5 złotych od egzemplarza, co było wartością 15 dniówek w polu. Drogo. Antoni Gałkowski zamówił trzy egzemplarze, proboszcz Heyducki sześć, z których „jedna obiecana Pawłowi jest”.  Na następnej stronie rozliczono wpływy parafii z opłat za śluby, chrzty i pogrzeby za lata 1840 – 1844. Zebrane kwoty służyły głównie do opłacenia akuszerek, 3,5 grosza od chrztu i 7,5 grosza od ślubu. Parafia na swoje potrzeby pobierała dodatkowe 1,5 grosza od chrztu, ślubu i pogrzebu. Czyli młodożeńców ślub kosztował 9 groszy, co było wówczas zarobkiem robotnicy za dzień pracy w polu. Za 9 groszy można było kupić dwa bochenki chleba. Porównajcie z dzisiejszymi opłatami.

W wyniku zjednoczenia Niemiec przez Prusy w latach 1866-1871 i reformie administracyjnej  utworzono urzędy stanu cywilnego. Kongregacje religijne nie musiały już przesyłać do władz cywilnych duplikatów swych ksiąg. Od 1874 roku państwo pruskie miało swoje księgi urodzeń, ślubów i zgonów dla rejonu Lwówka.

Powyższe opracowanie bazuje na księgach metrycznych parafii katolickich Lwówek, Brody, Trzciel i Pszczew, datowanych od początku XVII wieku.

 

Spisał Henryk Loba, marzec 2024 rok.         hen.lob80@gmail.com