Historia parafii w Brodach Poznańskich
Poniższy artykuł pochodzi z wydawnictwa okolicznościowego na 900. rocznicę powstania parafii katolickiej w Brodach Poznańskich w 1995 roku. Autorem rozdziału opisującego dzieje parafii Brodzkiej jest ks. Edmund Kazimierz Jaworski. Cała publikacja została wydana pod redakcją pani Małgorzaty Sawickiej.
Najstarsze zachowane do naszych czasów wzmianki o parafii w Brodach pochodzą z XI wieku. Ks. prof. Józef Nowacki w książce „Archidiecezja Poznańska w granicach historycznych i jej ustrój” wymienia 28 parafii, które powstały w tym czasie. Pośród innych znajdujemy parafię w Brodach.
Finansowe zabezpieczenie brodzkiego kościoła, począwszy od XI wieku, stanowiły dobra rycerskie wsi Zgierzanka. A były to czasy, gdy na tronie Polski zasiadał książę Władysław I Herman (1079 – 1102). Brody były wówczas znaczącym grodem. Natomiast w XII wieku otrzymały godność grodu kasztelańskiego. Wówczas to właścicielami wsi i okolicznych dóbr byli Brodzcy herbu Łodzia.
W XIV wieku z powodu powstania nowych, bardziej dogodnych szlaków handlowych gród brodzki traci swe znaczenie.
Pomimo tego ważną pozostaje ranga miejscowej parafii jeszcze w wieku XVI, a świadczy o tym informacja, którą znajdujemy w książce ks. prof. J. Nowackiego : Uposażenie plebanii w całą wieś Zgierzynę [dziś Zgierzynka] z połową wielkiego jeziora, łan roli w Brodach Wielkich oprócz musznego i dziesięcin folwarcznych, także w dziesięciny kmiece w całej parafii, która po wyłączeniu między innymi lwóweckiej i michorzewskiej w roku 1510 obejmowała jeszcze 10 wsi.
W roku 1510 parafia zyskała nowego patrona, obok św. Andrzeja Apostoła pojawiła się św. Maria Magdalena – dziś ten fakt odszedł w zapomnienie. Inaczej rzecz ma się z kolejnym, trzecim patronem, którym jest Najświętsza Maryja z Góry Karmel zwana Szkaplerzną. Kult tej ostatniej w pewnym okresie był tak silny, że obraz św. Andrzeja Apostoła został przeniesiony do bocznego ołtarza.
Obecny kościół powstał w 1673 roku. Jego fundatorem był Piotr Lubicz Kurowski. W drewnianej, barokowej budowli znajdziemy pamiątkę z początku naszego tysiąclecia – do naszych czasów zachowała się kamienna kropielnica pochodząca z pierwszego kościoła jaki stał w tym miejscu przed dziewięcioma wiekami. W 1896 roku zabytkową budowlą zainteresował i zaopiekował się ówczesny właściciel majątku – ewangelik Emil von Pflug. To dzięki niemu ten piękny obiekt przetrwał po dziś dzień. Chciano bowiem drewnianą świątynię zastąpić murowaną. Spór na ten temat trwał aż 40 lat. Szczęśliwie zakończył się sukcesem.
Proboszcz ks. Edward Karwatka w 1934 roku rozpoczął remont zabytku, w czym wspierali go nie tylko parafianie, ale też syn E. von Pfluga wraz z żoną Marią, która żyje dziś w Niemczech. Powojenna bieda nie sprzyjała pracom renowacyjnym. Jednak w 1949 roku wzniesiono dzwonnicę w kształcie harmonizującym z architekturą kościoła. Niezbędnego remontu kapitalnego podjął się w 1988 roku proboszcz ks. Piotr Paweł Markiewicz. Dzieło kontynuuje proboszcz ks. Stefan Stasiński. W 1991 roku zakończono renowację konstrukcji drewnianej. Dzięki zaangażowaniu parafian udało się też wykonać szereg innych prac.
Tekst inskrypcji mieszczącej się na awersie portretu trumiennego fundatora obecnego kościoła Piotra Lubicza Kurowskiego :
D.O.M. [Bogu Najlepszemu Najwyższemu] którego pochwalić nie zdołał, zamknął ten jakże mały sarkofag, Szlachetnego Pana Piotra z Kurowka Kurowskiego, w którym ród Lubickich otrzymał najznaczniejszego, wyjątkowo dożył lat ponad wiek, niezwykle wytrwały w pielęgnowaniu cnoty skromności szczególnie i prawości, w końcu po bardzo dobrym urządzeniu dzieci według zwyczaju chrześcijańskiego sakramentami zaopatrzony w wierze katolickiej, którą od dzieciństwa wyznawał zawsze niezachwianie, dla zasług wieku czcigodny, dla cnoty umarły uczył nieśmiertelności, zasłużony w życiu umrzeć nie może, żyje jednak w kościele Brodzkim Dobroczyńca potomny, w którego kiedy ponad tysiąc florenów wyłożył zgotował nieśmiertelności swojej sławę jako budowniczy. Lipiec wyrwał go z ziemi, wyniósł do nieba dnia 7 lipca Roku Chrystusa 1673, w wieku 104 lat. Przechodniu czytaj to i opłakuj.
Kościół otacza cmentarz przykościelny, zadrzewiony klonami, lipami i kasztanowcami, wśród których zwraca uwagę rosnąca nieopodal wieży kościoła lipa szerokolistna – pomnik przyrody o obw. 650 cm i wys. ok. 25 m.
Legenda o Brodach – autor Piotr Sawczyn
Dziewięćset lat temu w podpoznańskich borach
Wójt Masław z drużyną zobaczył potwora
Bestia była straszna, takiej nie widzieli
Ba, o takiej strasznej nawet nie słyszeli.
Serca bić przestały. Wszystkich zdjęła trwoga,
Tylko jeden Masław sam ruszył na wroga.
Uderzył toporem i ryk przeszył knieje
I patrzy drużyna co się dalej dzieje.
Zwierz chwycił Masława, chociaż sam krwią broczył
W drugą łapę konia i zniknął im z oczu.
Wróciła drużyna zmartwiona bez pana,
Straszne wieści przynosząc wprost do kasztelana.
Ten niewiele myśląc ogłosił wyprawę,
Żeby pomścić Masława oraz zdobyć sławę.
Wyruszyli o świcie różnymi drogami
Uzbrojeni po zęby, konno z taborami.
Po wielu niedzielach słuch o nich zaginął,
Wreszcie sam kasztelan wyruszył z drużyną.
A po kilku dniach jazdy sam zabłądził w borach
I nagle co widzi – strasznego potwora.
Obok stoi Masław zdrowy, uśmiechnięty
I prosi w gościnę – kasztelan przejęty,
Nie wiedząc czy to jawa czy to jakieś czary
Ruszył wprost za Masławem drogą przez moczary.
Jechał za nim czas jakiś z duszą na ramieniu
Aż Masław przystanął przy wielkim kamieniu.
I co widzi kasztelan – na wielkiej polanie
Siedzą jego wojowie i jedzą śniadanie.
Wszyscy cali i zdrowi siedzą zgodnie za stołem
I częstują przybyłych wypieczonym wołem.
Gdy już zjedli, wypili, to kasztelan zapytał,
Co ma znaczyć ta uczta i polana tak skryta.
To oaza spokoju – na to wójt Masław rzecze –
Tu odpoczniesz prawdziwie, gdyś znużony człowiecze,
Z dala od województwa, różnych władz, kasztelana,
Tu wśród bagien i lasów ziemia jest obiecana,
Tu się czujesz szczęśliwie i nie doznasz tu szkody,
Bowiem w miejsce to wiodą tylko pewne dwa brody.
Na to znowu kasztelan : niech te brody zobaczę,
Jeśli takie bezpieczne, to postawię tu daczę
Z dala tu od biskupa, z dala od wojewody
I nazwę moją daczę tak po prostu – ot BRODY.
I tak Brody powstały. Dacza w dowód uznania
Czyli gródek maleńki zwany też kasztelania.
Potem zaś osuszali wokół bagna przez wieki,
Brody się dorobiły szkoły i dyskoteki.
Powstał kościół, wieś cała – też dzisiaj zapomniana
Przez biskupa, burmistrza, także przez kasztelana.
Zaś dzisiejsi mieszkańcy, uśmiechając się grzecznie,
Mówią – może to dobrze – nam się żyje bezpiecznie.
Nie ma tu opozycji, nie ma też zwolenników,
Ludzie tutaj pracują bez emocji i krzyków,
I niejeden im dzisiaj także tego zazdrości.
Tej oazy spokoju i tej normalności.
Tekst pochodzi z „900 lat parafii Brody Poznańskie”, Brody Poznańskie 1995, s. 3-8.